gyr
Komentarze: 1
W ciągu kilku lat stał się jedną z najbardziej
rozpoznawanych twarzy oraz bohaterem licznych wywiadów i artykułów.
Czytelnicy magazynu "Viva" uznali go za najpiękniejszego Polaka. Grywa
czułych i uczciwych prawników, ale i twardych facetów. Wśród swoich
ukochanych filmów wymienia "Dzikość serca" Davida Lyncha. Kupuje płyty
z filmami Sama Peckinpaha i Sidneya Lumeta. Jako licealista namiętnie
oglądał "Pulp Fiction" i "Urodzonych morderców". Do dziś nie zapomniał
wrażenia, jakie wywarł na nim "Podziemny krąg" Davida Finchera.
Wychował się na klasycznym rocku lat 60., a potem słuchał grunge i
Heya. A jednak na co dzień potrafi się wzruszać na filmach dla dzieci.
Najważniejsza dla niego jest rodzina - żona i syn. Zamieszanie wokół
swojej osoby ciągle go zaskakuje, co nie znaczy, iż nie cieszy.
Paweł
Małaszyński urodził się 26 czerwca 1976r. w niewielkim Szczecinku, ale
dorastał w Białymstoku. Po maturze nie za bardzo wiedział, co ze sobą
zrobić. Dostał się na prawo, ale szybko odkrył, że to nie dla niego.
Wtedy pojawiło się aktorstwo, w którym zawsze najbardziej pociągała go
możliwość transformacji. Do szkoły aktorskiej zdawał trzy razy.
Najpierw było niepowodzenie na egzaminie w Warszawie. W Białymstoku
przeszedł do drugiego etapu, co zachęciło go do spróbowania swoich sił
w Łodzi, ale i tu poniósł fiasko. Jednak zamiast się załamywać,
postanowił dać sobie jeszcze jedną szansę. Zapisał się do teatralnego
L'art Studio w Krakowie. Wrodzony talent połączył wreszcie z ciężką
pracą i desperacją, gdyby bowiem nie udało mu się po raz czwarty,
czekała go kariera... wojskowego, jak nakazywała rodzinna tradycja
(nawet siostra jest chorążym w Straży Granicznej). Pomogło. Po roku
stał się studentem wrocławskiej szkoły teatralnej.
Ale i po
uzyskaniu dyplomu nie było łatwo. Festiwal przedstawień dyplomowych nie
przyniósł żadnych propozycji. Dopiero przypadek zadecydował o debiucie
w Warszawie. Szukając wakacyjnego zastępstwa za Andrzeja Nejmana,
dyrektor Teatru Kwadrat natrafił na życiorys Pawła. Po pół roku
początkujący aktor miał już etat. Na stołecznej scenie zadebiutował 28
czerwca 2003 roku w podwójnej roli Trufaldina i Arlekina w "Sługach
dwóch panów" Carla Goldoniego w reż. Waldemara Matuszewskiego w Teatrze
Kwadrat w Warszawie.
Przed kamerą po raz pierwszy "na poważnie"
pojawił się dzięki Michałowi Kwiecińskiemu, który wybrał go do obsady
"Białej sukienki" po nieco ponad miesięcznym castingu. Zagrał księdza.
Wcześniej, jeszcze w trakcie studiów, dostał kilka epizodów (m.in. w "M
jak miłość" i "Wiedźminie"). Zresztą regularnie jeździł do Warszawy na
wszelkiego rodzaju castingi. Po "Białej sukience" przyszedł pierwszy
sukces: zimny i bezwzględny gangster Jacek Wielgosz "Grand" w serialu
policyjnym "Oficer" Macieja Dejczera. Niektórzy wróżyli aktorowi, iż
początek kariery okaże się jej końcem, że zostanie zaszufladkowany i
nigdy nic innego już nie zagra. Po ukończeniu serialu na kolejną
propozycję czekał przez 9 miesięcy. I się doczekał. Tym razem przyszło
mu zagrać prawnika-romantyka z przeszłością, beznadziejnie zakochanego
w młodej pani adwokat Magdzie M. z serialu pod takim właśnie tytułem,
granej przez Joannę Brodzik. Produkcja okazała się kolejnym sukcesem i
pociągnęła za sobą sławę, której Małaszyński raczej się nie spodziewał.
Lubi
wybrzydzać i wybierać tylko te scenariusze, które faktycznie mu się
podobają. Po "Magdzie M." znalazł się w obsadzie "Tajemnicy twierdzy
szyfrów" według książki i scenariusza Bogusława Wołoszańskiego. Reżyser
Adek Drabiński zobaczył w nim idealnego odtwórcę polskiego szpiega w
niemieckim mundurze. Ma także kolejne plany i propozycje.
Gdy
nie jest zajęty pracą przed serialową kamerą, ciągle występuje na
scenie. W Teatrze Kwadrat zagrał m.in. w sztukach "Sługa dwóch panów",
"Szalone nożyczki", "Wszystko w rodzinie", "Nie teraz kochanie" oraz
"Ośle lata". Pokazuje się także w Teatrze Telewizji. Poza tym
współpracuje z zespołem muzycznym Cochise, w którym śpiewa i pisze
teksty.
Chociaż złamał zapewne niejedno nastoletnie i kobiece
serce, to wierny jest jednej kobiecie - tancerce Joannie, z którą
pobrał się zaraz po studiach, w sierpniu 2002 roku, a którą zna od
dzieciństwa. Razem chodzili do podstawówki, potem do liceum. 7 kwietnia
2004 roku na świat przyszedł ich pierwszy syn - Jeremiasz. Ze względów
zawodowych Małaszyński mieszka w Warszawie, ale uważa, że jego
prawdziwy dom jest w Białymstoku - na Słonecznym Stoku, osiedlu, na
którym mieszkał, odkąd skończył pięć lat i gdzie nadal mieszka jego
rodzina. Gdy jest w mieście z chęcią wpada do Czarciego Pubu lub Metra,
miejscowych klubów, przesiaduje w parki Branickich lub spaceruje po
lesie na Bacieczkach.
W jednym ze swoich wywiadów dla "Twojego
Stylu" stwierdził: "Chcę doświadczać tego zawodu. Chcę się rozwijać.
Zawsze maksymalnie się angażuję. Inaczej nie ma sensu". Nie uważa się
za gwiazdę, a za początkującego aktora. Podziwia za to talent Andrzeja
Chyry i Janusza Gajosa, Ala Pacino, Steve'a McQueena, Dustina Hoffmana.
Dodaj komentarz